|
|
|
|
|
Do czego służą liczby Ellenberga ?
Na to pytanie można odpowiedzieć tak samo, jak na pytanie o ogólny cel
bioindykacji: na podstawie wiedzy o ekologicznych liczbach
wskaźnikowych można wykorzystać rośliny do oceny warunków środowiska.
No dobrze, ale jak to się robi?
Przykład: Jak ustrzec się przed powodzią? Niezwykle praktycznym zastosowaniem liczb wskaźnikowych może być
wyznaczenie granic terenów zalewowych wzdłuż rzek. Praktyka z ostatnich
kilku lat wskazuje, że jedynym naprawdę skutecznym sposobem na
uniknięcie strat wynikających z wiosennych powodzi jest zaniechanie
wznoszenia budynków w pobliżu cieków wodnych! Na takim terenie poziom
wód gruntowych jest bardzo płytki, a prędzej czy później dojdzie do
zalania wodami wezbranej rzeki. Problem polega na tym, że bardzo
trudno wyznaczyć granice obszaru zagrożonego wylewami. Jeśli
rozciągający się wzdłuż rzeki las nie został wycięty, wówczas mamy
możliwość wykorzystania swojej wiedzy na temat ekologicznych liczb
wskaźnikowych (gorzej, jeżeli naturalna roślinność została
zniszczona...). W drzewostanie nadrzecznego lasu dominuje olsza czarna
Alnus glutinosa – drzewo
występujące najczęściej na glebach mokrych (liczba wilgotności 9),
wskaźnik okresowego zalewania wodą (typowy dla terenów okresowo
zalewanych). W runie występują rośliny wskaźnikowe gleb mokrych,
okresowo zalewanych wodą (rzeżucha gorzka Cardamine amara i karbieniec pospolity Lycopus europaeus); wskaźniki silnych zmian wilgotności (pępawa błotna Crepis paludosa, kuklik zwisły Geum rivale, tojeść rozesłana Lysimachia vulgaris i niezapominajka błotna Myosotis palustris – liczba wilgotności 8) oraz gatunki rosnące na glebach wilgotnych (gwiazdnica gajowa Stellaria nemorum i czartawa drobna Circaea alpina –
wilgotność 7). Przypominam ogólną zasadę bioindykacji geobotanicznej:
jeśli tych gatunków nie ma, to wcale nie znaczy, że teren nie bywa
zalewany (jeśli wycięto wcześniej drzewa, to zmieniło się także runo!).
Jeśli zaś występują na terenie bliskim strumieniowi lub rzeczce w
charakterystycznym zestawie i/lub w dużej liczbie osobników, to
proponowałabym nie budować tam niczego trwałego. Dobrym pomysłem będzie
raczej ogródek – gleba jest na takich terenach żyzna, a w pewnym
oddaleniu od cieku stosunki wodne będą bardzo korzystne dla roślin
uprawnych. Mamy tu do czynienia ze swoistą „pamięcią ekologiczną”.
Rośliny przystrumykowych i nadrzecznych łęgów zdają się przestrzegać:
stoisz na tarasie zalewowym rzeki – kiedyś tędy popłynie woda!
Nieważne, że teraz w tym miejscu leniwie szumi strumyk, że od wielu już
lat nie obserwowano wylewów i że trochę wyżej gleba jest zupełnie
sucha, a rośliny wyglądają wręcz na zwiędnięte. Nawet jeśli od kilku
lat trwa susza i ciek niemal wysechł, to przecież wcale nie znaczy, że
już nigdy nie wyleje! Dla łęgów typowe są dość krótkie podtopienia,
pojawiające się sporadycznie, nie w każdym miejscu i nie co roku.
Wydanie zgody na budowę domu w takim miejscu jest zatem równoznaczne z
wystosowaniem następującej propozycji: „Zbudujcie sobie tutaj dom –
warto zaryzykować: pewnie nie co roku was zaleje, a jeśli nawet, to
tylko na kilka dni!”.
Jaki stąd wniosek? Nie należy lekceważyć
biologicznej informacji o stanie środowiska przyrodniczego, uzyskanej
przy pomocy żywych organizmów! Moim zdaniem przed wydaniem zgody na
budowę, gminni urzędnicy powinni każdorazowo radzić się przyrodników
biegłych w dziedzinie bioindykacji. Przyznaję: wykorzystanie
ekologicznych liczb wskaźnikowych wymaga umiejętności rozpoznawania
roślin i doświadczenia w prowadzeniu tego typu badań siedliskowych.
Jednak metoda ta ma ogromne zalety – jest: • tania (nie wymaga żadnego sprzętu), • prosta (informacja zapisana w postaci liczb wskaźnikowych jest jednoznaczna, choć równocześnie nieco uproszczona), •
w niektórych sytuacjach – wręcz niezastąpiona (szczególnie cenna jest
tu wspomniana już „pamięć ekologiczna” - rośliny wskazują, jakie
warunki panują na danym terenie w dłuższym okresie czasu, niż 1 sezon
wegetacyjny).
Dr Halina Galera Zakład Ekologii i Ochrony Środowiska UW
|
|