|
|
|
|
|
Prima Aprilis - uważaj bo się omylisz!
Szukałem kiedyś z koleżanką stanowisk pewnego rzadkiego gatunku rośliny. W jednym miejscu natknąłem się na długie, mieczowate liście, podobne do liści ogrodowych irysów. Cóż to był za florystyczny skarb? Kosaciec bezlistny Iris aphylla na swoim najdalej na północ wysuniętym, mocno oderwanym od zwartego zasięgu, stanowisku nad Biebrzą! Zaraz, zaraz... – ktoś powie – skoro to „kosaciec bezlistny”, to jakim cudem widziałeś same liście i to całkiem spore? Przecież jak roślina ma w nazwie „bezlistny” (łac. aphylla) to albo liści nie ma albo wytwarza listeczki tak uwstecznione i niepozorne, iż trudno je dostrzec bez lupy. Taki storzan bezlistny Epipogium aphyllum pasożytujący na grzybach, ma 2-3 szczątkowe, niemalże przezroczyste liście, toteż jego nazwa ma sens.
| Trudno uwierzyć, że właśnie tak
wygląda kosaciec bezlistny |
|
| | Storczyk – storzan bezlistny – nazwa nie budzi zastrzeżeń |
| Bezlistne są nie tylko pasożyty, które po prostu nie potrzebują liści, gdyż nie przeprowadzają fotosyntezy, lecz również kaktusy, u których funkcje asymilujące przejęły łodygi, a liście przekształcone są w ciernie lub sztywne włoski. Wracając do naszego kosaćca bezlistnego, to jak najbardziej posiada on liście i to w pełni sprawne!
| Nazwa "pszonak węgierski" jest pamiątką zawirowań historycznych | Inna moja koleżanka robiła doktorat z pszonaków i potrzebowała tkanek pszonaka węgierskiego Erysimum hungaricum do badań DNA. Zwróciła się o pomoc do pewnego botanika z kraju gulaszu i tokaju, lecz on nigdy w życiu nie słyszał o takim gatunku, ani nie zetknął się z nim w żadnej ze swoich uczonych książek. Jak to możliwe? Rozwiązanie okazało się zaskakująco proste – pszonak ten został opisany w 1913 roku przez Hugo Zapałowicza z Gór Czywczyńskich, będących obecnie najdalej na południe wysuniętym fragmentem Karpat Ukraińskich. Kiedy jednak Zapałowicz po raz pierwszy odkrywał ten gatunek dla nauki, tereny te należały do Monarchii Austro-Węgierskiej. Dlatego szereg gatunków z terenów dawnych ziem „Korony św. Stefana”, mających do tej pory przymiotnik „węgierski” (łac. hungaricum) w nazwie gatunkowej, rośnie dziś poza Węgrami, w Rumunii, w zachodniej Ukrainie, południowej Polsce, Słowacji, wschodniej Austrii czy w krajach byłej Jugosławii. Przykładowo przymiotno węgierskie Erigeron hungaricus i urdzik węgierski Soldanella hungarica spotkamy w Tatrach i w rumuńskich Górach Rodniańskich.
Jakie jeszcze gatunki zostały tak myląco ponazywane?
| Dzwonek syberyjski nad Syberię przedkłada ciepłe stepy |
| | Chamedafne północna to autentyczny przybysz z zimniejszych stref |
| Dzwonek syberyjski Campanula sibirica nie ma nic wspólnego z tajgą ani z tundrą, nie uświadczymy go na lodowych pustyniach, ani wśród gejzerów Kamczatki. Owszem na upartego można znaleźć stanowiska tego liliowego kwiatka na wschodzie Syberii, ale zdecydowanie częściej i obficiej rośnie na suchych i dość ciepłych stepach Kazachstanu, Ukrainy, pd-zach. Rosji. W Polsce, Niemczech, Austrii czy Włoszech znajdziemy oderwane placówki dzwonka syberyjskiego wcale nie na mszarach czy w wysokich partiach gór, gdzie rosną prawdziwi przybysze z Syberii (jak czosnek syberyjski, brzoza karłowata, chamedafne północna Chamaedaphne calyculata czy moroszka), jeno w zupełnie innym środowisku, na najgorętszych i najsuchszych murawach kserotermicznych. Dzwonek syberyjski rośnie w nich razem z wężymordem stepowym, przytulią stepową, macierzanką panońską czy pszonakiem panońskim, a więc gatunkami, których nazwy trafniej wskazują jakie siedlisko jest dla nich najlepsze i skąd do nas przywędrowały.
| Pszenica polska jest polska tylko z nazwy |
Jedną z jarych pszenic, wyróżniającą się pokaźnym wzrostem, dłuższym oraz luźniejszym kłosem (często ościstym jak u żyta) i niebagatelną masą ziarniaków, Linneusz nazwał pszenicą polską Triticum polonicum. Wszystko byłoby dobrze, gdyby ta pszenica rzeczywiście pochodziła z naszych ziem (dzisiejszych lub historycznych), albo przynajmniej była uprawiana głównie w Polsce. Nic z tych rzeczy! Pszenica polska to gatunek wybitnie ciepłolubny, siany głównie w Tunezji, Egipcie, Etiopii, na Płw. Iberyjskim oraz Balearach.
Jeden z naszych najpiękniejszych kwiatów, uderzająco podobny do narcyza, zawilec wielkokwiatowy, zwany też zawilcem leśnym od linneuszowskiej nazwy Anemone sylvestris, wcale nie jest gatunkiem przywiązanym do lasów. Owszem, w Europie zachodniej i południowej Skandynawii, a więc na
skrajnym północnym zachodzie swojego zasięgu trafia się w różnych typach
lasów: widnych borach sosnowych, świetlistych dąbrowach, ciepłych
buczynach storczykowych. Wszędzie jednak unika siedlisk o typowo
puszczańskim charakterze, preferuje natomiast miejsca możliwie jak
najmniej leśne: polany, zręby, luźne obrzeża lasów, brzegi dróg
przeciwpożarowych, nasypy szos i strome skarpy dolin rzecznych. W
obrębie większej części swojego zasięgu, zawilec wielkokwiatowy, rośnie w
ekosystemach całkowicie nieleśnych – na stepach i na murawach
kserotermicznych w dolinach wielkich rzek. Zwarcie drzewostanu i
sztuczne zalesianie czy dolesianie tego typu siedlisk bardzo szkodzi
populacjom owej pięknej rośliny. Zawilec wielkokwiatowy (leśny) najchętniej wybiera siedliska nieleśne i ma charakterystyczny dla roślin łąkowych puch nasienny.
Za stepowym pochodzeniem zawilca
leśnego przemawia też jego anatomia. Jest rośliną o pączkach zimujących
tuż przy powierzchni ziemi – hemikryptofitem – jak powiedziałby uczony
botanik lub geograf roślin. O stepowym rodowodzie świadczy także sposób
rozsiewania się – okazałe nasiona opatrzone są puszystym, wełnistym
aparatem lotnym, a nie smakowitymi ciałkami mrówczymi, typowymi dla
roślin starych lasów, ot takich jak pospolitsze w Polsce zawilce: gajowy
Anemone nemorosa i żółty Anemone ranunculoides. | Przytulia krakowska rośnie na skałkach
w woj. śląskim. Z uwagi na rzadkość, jej
nasiona zostały zabezpieczone w Banku
Nasion w Powsinie.
| W językach nowożytnych Anemone sylvestris nazywano o wiele precyzyjniej „zawilcem laso-stepowym" (niem. Waldsteppen-Windröschen). Być może na zachodzie Europy zawilec ten pojawił się wtórnie dopiero w okresie Odrodzenia, wraz z rosnącym wylesieniem, wskutek rozwoju górnictwa, hutnictwa i szkutnictwa, nasileniem wypasu bydła w widnych lasach oraz kontaktów handlowych ze wschodem. Obecnie, gdy wypas ustał, murawy zamieniają się powoli w ciepłe zarośla, a te w widne, a później cieniste lasy, toteż zasięg zawilca wielkokwiatowego szybko się kurczy, cofając ku strefie właściwych stepów.
Przytulia krakowska Galium cracoviense
to niepozorna, biało kwitnąca roślinka nie spotykana nigdzie indziej na
świecie tylko w Polsce. Wbrew nazwie wcale nie rośnie w granicach
miasta Krakowa ani nawet w woj. małopolskim, lecz w okolicach Olsztyna
(ale nie tego na Mazurach, tylko tego drugiego w woj. śląskim).
| Jezierza morska żyje w ... wodach słodkich | Jeszcze bardziej niedorzeczna jest nazwa gatunkowa jezierzy morskiej Najas marina. Wbrew nazwie nie jest to roślina pełnosłonych mórz lecz jezior, zalewów i szerokich, wolno płynących rzek o wodach owszem zasobnych w sole mineralne, ale raczej nie w NaCl, a więc słodkich, co najwyżej słonawych. Źle znosząca wynurzenie niepozorna roślinka o kolczastych, widlasto rozgałęzionych pędach jest czułym wskaźnikiem lokalnych i globalnych zmian klimatu. W Polsce jezierza morska była znacznie pospolitsza w okresie atlantyckiego optimum klimatycznego (8-5 tys. lat temu), a i dziś najlepiej rozwija się w wodach podgrzanych, czyli zanieczyszczonych termicznie, spuszczanych z elektrowni, zakładów celulozowych, petrochemicznych lub metalurgicznych. Obecnie rośnie głównie na północy i zachodzie kraju, wszędzie jednak dość rzadko.
Jak widać z powyższych przykładów warto zawsze zachować czujność i to nie tylko w dniu 1 kwietnia na Prima Aprilis!
Adam Kapler Pracownia Banku Nasion PAN OB CZRB Powsin
|
|